piątek, 26 maja 2017

#09. Promyczek.

Cześć Wam! Odrobinę ostatnio zaniedbałam bloga, ale musicie mi to wybaczyć. Do pisania czegokolwiek trzeba mieć wenę, której mi ostatnio ciągle brakowało. Przed świętami wybrałam się oddać hurtowo trochę książek do biblioteki szkolnej, przy okazji również hurtowo ją obrabowałam. Szukałam czegoś lekkiego, podobnego do Greena... I o losie na moje nieszczęście, znalazłam.
A, więc dzisiaj porozmawiamy o książce autorstwa Kim Holden pt. Promyczek.

***Informacje Ogólne***


autorka: Kim Holden
tytuł oryginalny: Bright Side
liczba stron: 592
wydawnictwo: Filia
data wydania: 6 maja 2016

"Życie Kate Sedgwick nigdy nie było bezbarwne. Dziewczyna pomimo problemów i tragedii zachowała pogodę ducha – nie bez powodu jej przyjaciel Gus nazywa ją Promyczek. Kate jest pełna życia, bystra, zabawna, ma również wybitny talent muzyczny. Nigdy jednak nie wierzyła w miłość. Właśnie dlatego – gdy wyjeżdża z San Diego by studiować w Grant, małym miasteczku w Minnesocie – kompletnie nie spodziewa się, że przyjdzie jej pokochać Kellera Banksa.

Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.

Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić…
Mogą również zniszczyć."

***

Moje prośby zostały spełnione. W moje łapki wpadła książka niby do złudzenia przypominająca Gwiazd Naszych Wina Johnna Greena, ale czy na pewno? Główna bohaterka Kate różni się diametralnie od Hazel. Ona się nie poddaje. Rozjaśnia dzień każdemu kogo spotka, bo nie ma zamiaru załamywać się z powodu choroby. Dodatkowo do ostatniej chwili nie chce aby ludzie patrzyli na nią przez jej pryzmat. Bo nie robi to z niej kaleki, prawda?  Szczerze? Chciałabym mieć tyle odwagi co ona. Kto z nas potrafi bez zastanowienia iść dalej na przód, nie zastanawiając się nad tym co złe? Tym co odcina nam skrzydła? Przecież zawsze łatwiej jest się załamać, poddać się, czekać na najgorsze. Ale postać Kate pokazuje nam, że nie w tym droga. Wydaje mi się, że autorka oprócz napisania typowej młodzieżówki chciała nam coś uświadomić. Mianowicie to, że warto cieszyć się każdym dniem, każdą niby błahostką. Ile razy jest tak, że nie doceniamy czegoś? Nie zwracamy uwagi na szczęście które jest na wyciągniecie ręki? Kto nigdy się nie poddał- niech pierwszy rzuci kamieniem! Może i wyciągam morały z książki, która teoretycznie nie powinna ich mieć. No bo halo! MŁODZIEŻÓWKA? I TO Z SENSEM? No niewiarygodne! Ale za to prawdziwe!
Na koniec pozostało mi ocenić książkę i polecić ją wam. Naprawdę. Gdy zobaczycie ją na półce- możecie za nią chwytać bez zastanowienia! Książka nie zasługuje na inną ocenę niż 9 na 10. Zakochałam się w niej. Mimo tego, że przy ostatnich stronach płakałam. (Ja wylewałam z siebie łzy a wredna Lyssa podśmiechiwała sobie ze mnie pod nosem!) No ale cóż, taki mój urok, że czasem potrafię się rozkleić jak dziecko. Zwłaszcza przy naprawdę dobrych książkach.

I oczywiście podrzucam piosenkę która ostatnio skradła moje serducho! 


Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.